sobota, 16 marca 2013

Rozdział 12

(Nadal) oczami Sally:

Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu. Nie zważając na nic, pędem wybiegłam z klubu. Nie wierzyłam własnym oczom. Jak on mógł mi zrobić coś takiego? Tata miał racje, to pieprzony kobieciarz. Tylko, w takim razie, dlaczego jego zdrada tak bolała? Przez kilka godzin błądziłam po ulicach miasta, aż usłyszałam krzyki Nialla.
- Tu jest! Chodźcie szybko! - wołał.
 Podbiegł do mnie pierwszy i otulił ramieniem.
- Już wszystko dobrze. Nie przejmuj się. On nie był ciebie wart. - zaczęłam łkać, opierając głowę na jego ramieniu. Po chwili dobiegła do nas reszta, z Dani na czele.
- Proszę, nie płacz przez tego chuja. To debil, nie przejmuj się nim.
Wszyscy mówili to samo. Czy według nich to jest takie łatwe?! Pstryk i już? Zapominasz o wszystkim?! Niestety coś takiego zdarza się tylko w bajkach. W gruncie rzeczy nie powinnam być na nich zła. Szukali mnie przez długi czas, musieli się nieźle zamartwiać, a teraz pocieszają mnie, są ze mną. Wspaniali ludzie. W przeciwieństwie do niego.

Przyjaciele zabrali mnie do domu Nialla. Razem postanowiliśmy, że w takim stanie nie powinnam pokazywać się rodzicom. Wysłałam im jedynie SMS-a, w którym poinformowałam o moich planach. Piętnaście minut później byliśmy już na miejscu. Z nikim nie rozmawiałam, tylko umyłam się, przebrałam w dresy pożyczone od Niallerka i położyłam się spać. Niestety nie mogłam zasnąć. Płakałam bardzo długo. Dopiero nad ranem udało mi się zdrzemnąć.

Oczami Harry'ego:

Obudziłem się na podłodze w domu Horana. Głowa bolała mnie jak cholera, nie mogłem nawet jej podnieść. Ostatnia scena z wczorajszego dnia, jaką sobie przypomniałem, to wejście do klubu. Dalej pustka. Chwilę później udało mi się wstać, lecz od razu padłem na kanapę. Byłem w kiepskim stanie. Dopiero teraz zauważyłem, że koło mnie siedzi reszta One Direction. Ze sposobu, w jakim na mnie patrzyli, wywnioskowałem, że musiało stać się coś złego.
- Heeeeeeej chłopaki. Co jeeest? - wybełkotałem
- To. - Powiedział Liam.
Odwrócił laptop, który trzymał na kolanach w moim kierunku. Ujrzałem zdjęcia z wczoraj, wykonane w klubie. Całowałem się na nich z Caroline Flack.
- Coooooooooooooooooo?! Kurwa, powiedzcie, że to sen! Nie, nie, nie, nie. To niemożliwe! - zacząłem się drzeć.
- Siedź cicho, obudzisz Sally. A właśnie, nawiasem mówiąc, złamałeś jej serce. Wyobraź sobie, co poczuła, gdy zobaczyła cię z tą... - Dalej nie słuchałem.
Niczym torpeda wybiegłem z salonu. Szukałem mojej (byłej?) dziewczyny w każdym pokoju. Wreszcie znalazłem. Miała mocno zaczerwienione oczy. Biedna, musiała tyle się przeze mnie wycierpieć. Przysięgam, że już nigdy nie wezmę alkoholu do ust.
Podszedłem do Sally. Wyglądała tak pięknie. Położyłem się koło niej i wpatrywałem w jej twarzyczkę. Po jakimś czasie zaczęła powoli otwierać oczy. Gdy mnie zobaczyła, pojawiły się w nich łzy. Chciałem coś powiedzieć, ale była pierwsza.
- Nie, nic nie mów. Rozumiem, że cię znudziłam. Mogłeś to tylko ogłosić w inny sposób. - widać, że ledwo powstrzymywała się od płaczu. Nie wytrzymała długo. Łzy zaczęły spływać strumieniami po policzkach. Posłuchałem się jej, nic nie powiedziałem, tylko mocno ją przytuliłem. Myślałem, że wyrwie się, ale nie. Chyba nie jest na mnie zła. Niesamowite, zważając na to, jak schrzaniłem wczorajszą noc. - pomyślałem.
- Kotku, proszę, nie płacz już. Przepraszam, naprawdę przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Byłem pijany, nie panowałem nad sobą. Może w tym rzecz. Tak, czy tak, obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy. Wybaczasz mi? - Czasami mniej znaczy więcej.
- Ehh... Powinnam powiedzieć, że to nie jest takie łatwe. Ale ja nie potrafię. Kochałabym się nawet, gdybyś zabił człowieka. Zawsze, bez względu na wszystko. Więc wybaczam ci. - uśmiechnęła się przez łzy.
- Jesteś wspaniała. - wyszeptałem jej do ucha, po czym czule pocałowałem.

Oczami Sally:

Nie rozumiem siebie. On mnie zdradził, powinnam przecież być na niego zła! A ja od razu mu wybaczyłam. Z jednej strony jestem idiotką, z drugiej cieszę się, że mamy to już za sobą. Z trzeciej, chciałabym, by to już nigdy się nie powtórzyło. By Harry nigdy ze mną nie zerwał. Ale to raczej niemożliwe. Znam go od krótkiego czasu, ale czytałam o nim wiele. Prędzej czy później niestety znów się pokłócimy, to jest nieuniknione. Ale na razie nie chcę myśleć o tym, co będzie kiedyś.

Powoli wstałam z łóżka. Poszłam się umyć i przebrałam się we wczorajsze ubrania. Niestety nie miałam nic innego, a nie chciałam wychodzić w ciuchach blondyna. Zjadłam jeszcze u niego śniadanie, po czym zaczęłam zbierać się do domu. Podziękowałam za możliwość przenocowania, pożegnałam się z Louisem, Liamem, Zaynem oraz Niallem i ruszyłam do wyjścia. Oczywiście Dani wracała ze mną, a Harry nas odwoził. Zanim się obejrzałam, byliśmy już na miejscu. Moja przyjaciółka wysiadła, rzuciła "do zobaczenia", biegnąc do domu.
- Ciekawa jestem, czemu tak gna. - pomyślałam na głos.
- Zgaduję, że a) nie może się doczekać, by zadzwonić do Niallerka, b) chciała zostawić nas samych. - zaśmiał się mój chłopak.
- No tak, masz rację. Więc..... Do zobaczenia. - wysiadłam z samochodu.
- Ej, zaraz, czy tak masz zamiar się ze mną żegnać? - zrobił smutne oczka. Wyglądał przeuroczo.
- Awwww, przepraszam. - zbliżyłam się do niego, chciałam już pocałować, ale szybko cofnęłam się i pobiegłam do domu.
- No wiesz co?! Okropna jesteś. - usłyszałam za sobą śmiech Harry'ego.

-----------------------------------------------------------------
Lubię Taylor Swift sprzed dwóch lat. Back To December. <3

loveesickk



xx

3 komentarze:

  1. Co taki krótki?
    A weź w pewnych momentach już płakałam xdd Serio :D

    OdpowiedzUsuń