wtorek, 26 lutego 2013

Informacja ;*

Ostatnio nie mam weny na pisanie, poza tym kiedy już wpadnę na jakiś pomysł, nie mam czasu, by wcielić go w życie. Tak więc na razie rozdziały będą pojawiały się rzadziej. :)

LadyYorkLove
xx

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 6

Oczami Harry'ego:
To był przełom, przekroczenie linii. Od tak dawna szukałem tej jedynej osoby, która mnie zrozumie, która będzie mi pisana. Przeżyłem rozstanie z Taylor, Cher i wieloma innymi dziewczynami, nie czułem się wtedy specjalnie smutny. Z Sally jest inaczej. Poznaliśmy się zaledwie kilka dni temu, a już wyznaliśmy sobie te wszystkie uczucia kłębiące się w nas od miesięcy, może wręcz lat. Chociaż nie, ona znała mnie odkąd jestem w One Direction, ona już wtedy wiedziała o mnie wszystko. Dzięki wszystkim magazynom, blogom i serwisom społecznościowym wie o mnie więcej, niż ja sam o sobie wiem i pierwszy raz nie przeszkadza mi to. Tak, Sally to jest ta jedyna.

Oczami Sally:
Nikt nie może być szczęśliwszy ode mnie. "Duża część społeczeństwa nie wierzy w przeznaczenie, w to, że od urodzenia ktoś na górze wie, co się z nami stanie. Ja wierzę. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że tamtego pamiętnego, tak odległego i zarazem tak nowego dnia, spotkałam moje największe marzenie, spotkałam chłopaka, za którym szaleją miliony ludzi na całym świecie, chłopaka, który spośród tych wszystkich osób wybrał właśnie mnie? Zwykłą nastolatkę, która piszczy, gdy puszczą teledysk One Direction w telewizji, która odkąd tylko ich zobaczyła, pokochała całym sercem. Ludzie myślą, że są kolejnymi "gwiazduniami", że każdą rzecz, którą robią, robią dla pieniędzy. Nie zgadzam się z tym. Inni mówią, że jestem naiwna, bo przecież ja również z nimi nie rozmawiałam, nie znam ich, więc skąd mogę wiedzieć jacy są? Otóż, to się po prostu wie. Tak, jak widzi się, czy dwoje ludzi naprawdę się kocha, jak widzi się osoby konających z głodu. Nie znasz ich, ale wiesz, że to jest prawdziwe." Od dawna po głownie krążyły mi takie myśli, ale nigdy nie zapisałam ich w moim (oczywiście sekretnym) pamiętniku. Do teraz. Od wczorajszego dnia, od wyznania Harry'ego, zaczęłam, jakby to ująć, inne życie. Nadal jestem tą samą dziewczyną, wyglądam identycznie itd., lecz nie czuję się już dawną Sally. Coś się we mnie zmieniło, coś bardzo ważnego. Żebym tylko miała pojęcie, co.
Moje rozmyślania przerwał głos pochylającej się nade mną Dani.
- Halo, Sally, słyszysz mnie? - krzyknęła mi prosto do ucha.
- Uhh, słyszę. Wiesz, że nie musisz krzyczeć tak głośno? - odburknęłam.
- Wiem, sorry. Idziesz ze mną na spacer? Jest piękna pogoda, nie możemy jej zmarnować! - na twarzy dziewczyny pojawił się figlarny uśmieszek. To nie wróży niczego dobrego - pomyślałam.
- Co ty znów wymyśliłaś? - spytałam, związując włosy w kok.
- Hah, zobaczysz na miejscu. - powiedziała, po czym udała się w stronę drzwi wyjściowych.
Ubrałam się tak (patrz na dół) i ruszyłam za przyjaciółką.
Gdy wyszłam przed dom, znów poczułam dobrze znane mi uczucie, mianowicie zaskoczenie. Koło samochodu bez dachu, należącego zapewne do Hazzy, stało całe One Direction. Wbrew moim poprzednim reakcjom na ich widok zaczęłam skakać i piszczeć jak szalona. Szybko podbiegłam do chłopaków, by wyściskać ich z całych sił.
- Kochanie, skąd u ciebie ta nagła zmiana? - zapytał Harold, biorąc mnie za rękę.
- Po prostu przemyślałam kilka spraw. - odparłam, po czym ruszyłam za resztą do samochodu. 
Nie wiem, jakim cudem, ale wszyscy jakoś zmieściliśmy się do z pewnością zbyt małego dla całej szóstki autka.
- Dokąd jedziemy? - spytałam.
- Niespodzianka! - odpowiedzieli chórem Niall, Louis, Zayn, Liam, Harry oraz Dani.
- Nie mogę się doczekać... - mruknęłam, lekko rozbawiona sytuacją. 


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Matko! Nie wierzę! Nie wierzę że po pobycie w Afryce chłopców jeszcze są osoby które nie dość że ich hejtują to robią to też ich fankom... a wiecie co jest najgorsze? Że mówią że chłopcy robią to dla respektu, sławy, pieniędzy ( nie wiem w jaki sposób ). Ale powiedzcie mi jak można udawać płacz, współczucie i żal? Bo na prawdę tego nie rozumiem. To jest straszne! Najbardziej ten pobyt w Ghanie przeżywał Liam, chociaż każdy z nich płakał. Ale wiecie.. Liam ma wielkie serce i myślę że to dla niego straszne. Szczerze? Myślałam zawsze że Harry jest taki bardziej.. twardy, że nigdy nie płacze, a tu co? Okazuje się że jest wrażliwym, przystojnym, utalentowanym chłopakiem. Wiecie... Nawet gdy oni będą mieli po 30 lat i zespół się rozpadnie nadal będę ich nazywała moim chłopcami, nigdy mężczyznami. Oni dla mnie są FOREVER YOUNG i to się nigdy nie zmieni! Jeszcze jedna osoba spróbuje powiedzieć że robią to dla sławy i udają, jeszcze jedna powie że są rozpuszczonymi gwiazdeczkami które myślą tylko o sobie, jeszcze raz ich ktoś zhejtuje, to nie ręczę za siebie. Może to brzmi śmiesznie że mam 11 lat a mówię takie rzeczy, ale dla mnie to wiele znaczy, dla mnie oni są wszystkim i kocham ich z całego serca mimo że ich nie znam. Jestem z nich bardzo dumna, osiągnęli cel do którego tak długo dążyli! Zrobię wszystko żeby tylko ich wesprzeć jak najbardziej potrafię. Serce mi się kraja jak widzę ich płaczących nad tymi dziećmi. Oni mają serce i uczucia, tak jak ich fanki, więc nie hejtujcie ich! Co oni takiego wam zrobili? Są lepsi od was? Może hejtujecie ich po prostu dlatego że
inni tak robią? Nie wiem! Ale wiedzcie że to boli! I błagam doceńcie moje słowa ;D

via. Jakaś strona o 1D

So many things I've left undone
So many rights, so many wrongs
Feel's like I've never cross the line (o yeah)
I was right in front of me
I was blind but now i see

And i won't back down
Take me to a higher ground
And you know nothing's gonna stop me now
Got me spinnin round and round (I won't back down)
Take me to a higher ground
And you know nothing's gonna stop me now
Got me spinnin round and round

I'm not the same, no not at all
You gotta stand against to wall
Ready to go and cross the line(o yeah)
I can feel it deep inside
Gonna make it right this time
Now it's all right time for me
I was blind but now i see

And i won't back down
Take me to a higher ground
And you know nothing's gonna stop me now
Got me spinnin round and round (I won't back down)
Take me to a higher ground
And you know nothing's gonna stop me now
Got me spinnin round and round

So many things I've left undone
So many rights so many wrongs
Feel's like I've never cross the line (o yeah)
I was right in front of me
I was blind but now i see

And i want back down
Take me to a higher ground
And you know nothing's gonna stop me now
Got me spinnin round and round (I won't back down)
Take me to a higher ground
And you know nothing's gonna stop me now
Got me spinnin round and round


Remady - Higher Ground 

LadyYorkLove
xx

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 5

(Nadal) oczami Sally:

Po dwóch godzinach przygotowywania się do randki, wreszcie byłam gotowa. Włosy związałam w koński ogon, ubrałam moją najlepszą sukienkę i popsikałam się perfumami pożyczonymi od mamy. Wyglądałam tak (patrz na dół).
Równo o 18 przed domem zaparkował samochód, z którego wyszedł Harry. Chłopak był ubrany w dżinsy, białą koszulę, szarą marynarkę i conversy. Po prostu zwalił mnie z nóg. Nie mogłam uwierzyć, że idę na randkę z Harrym Stylesem, z tym Harrym, którego jeszcze kilka dni temu w ogóle nie znałam! Moje rozmyślania przerwał głos chłopaka.
- Hej. - powiedział, po czym wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę samochodu.
- Cześć. Dokąd mnie zabierasz? - odpowiedziałam, zaskoczona tym czułym gestem.
- Zobaczysz - uśmiechnął się chytrze, po czym ruszył w odwrotnym kierunku, niż znajduje się Londyn.
- Mam nadzieję, że mnie nie uprowadzasz. - szepnęłam, cichutko chichocząc.
- Ależ oczywiście, że tak. - zaśmiał się.
Przez całą drogę do "tajemniczego miejsca", jak je nazwałam, rozmawialiśmy o wielu sprawach. Harry pytał mnie o rodzinę, przyjaciół, szkołę. Jestem pewna, że teraz wiemy już o sobie wszystko. W końcu, po mniej więcej 20 minutach jazdy zaparkowaliśmy na skraju lasu. Harold powiedział, żebym zamknęła oczy, po czym znów wziął mnie za rękę i ruszył w głąb lasu. Przez chwilkę bałam się, że zgubimy drogę lub stanie się coś jeszcze gorszego, ale lęki szybko minęły, ponieważ znaleźliśmy się na pięknej polance. Rosło na niej mnóstwo kolorowych kwiatów. Na środku zauważyłam koc, na którym położony był sporych rozmiarów wiklinowy koszyk. No tak, przecież na pierwszym spotkaniu wspominałam, że uwielbiam pikniki - pomyślałam i lekko się uśmiechnęłam.
- I jak? - zapytał Harry, siadając koło mnie na kocu.
- Jest cudownie! Skąd znasz to miejsce? - odparłam.
- Louis mnie tu przyprowadził, ale to było dawno, bardzo dawno temu. Od dawna tu nie byłem, dopiero ty przypomniałaś mi tamte czasy.
- Ja? - zdziwiłam się. Moje serce łomotało tak głośno, że gdybyśmy przestali rozmawiać, na pewno byłoby je słychać. Byłam strasznie zdenerwowana, że powiem coś nieodpowiedniego (z reguły jestem nieśmiała, ale gdy już lepiej kogoś poznam, potrafię być bezczelna), a jednocześnie szczęśliwsza, niż kiedykolwiek.
- Tak. Wiem, że to dziwnie zabrzmi, może nawet cię wystraszy, ale odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem, wtedy, w kawiarni na Oxford Street, wiedziałem, że jesteś tą jedyną. Nie zachowujesz się jak inne dziewczyny, nie piszczysz ani nie płaczesz na mój widok. Nie starasz się nikomu zaimponować, jesteś po prostu sobą i bardzo mi się to podoba. 
Odebrało mi mowę. Żaden chłopak nie powiedział mi czegoś tak pięknego. Byłam najszczęśliwszą osobą na Ziemi. Chciałam jak najszybciej powiedzieć Harry'emo to, co chciałam wyznać mu od dawna, lecz w tej chwili nie było mi to pisane. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, po czym czule pocałował. Trwaliśmy tak kilka minut, po czym spełniłam moje największe marzenie.
- Ja też cię kocham. - szepnęłam mu do ucha.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie umiem pisać dialogów i przebiegu "czułych" scen, wiem. ;C

LadyYorkLove
xx


środa, 20 lutego 2013

Rozdział 4

Oczami Harry'ego:
Chyba się zakochałem i to naprawdę, nie na kilka tygodni. Wczoraj mieliśmy wolne, więc całą grupą (ja, Louis, Liam, Niall i Zayn) poszliśmy na Oxford Street. Spędziliśmy mnóstwo czasu na oglądaniu szmatek oraz doradzaniu Zaynowi, którą rzecz ma wybrać (bardzo interesujące zajęcie, aż Niall musiał mnie wybudzać z drzemki). Na koniec poszliśmy do kawiarni, chyba Starbucks. Zaraz po nas weszły dwie śliczne dziewczyny. Szczególnie spodobała mi się brunetka w kraciastej koszuli. Gdy zobaczyłem, że razem ze swoją koleżanką podchodzą do stolika, przy którym siedzieliśmy, od razu się domyśliłem, że są naszymi fankami. Nie zastanawiając się nad tym, co robię, zaprosiłem je, by dosiadły się do nas. Na szczęście z chęcią to zrobiły. Dzięki temu mogłem bez przerwy patrzeć się na brunetkę, która miała na imię Sally, zresztą z wzajemnością. Zauważyłem też, że Niallowi spodobała się koleżanka dziewczyny, Dani. Po ich wyjściu z kawiarni, postanowiliśmy dogonić nastolatki i wręczyć im nasze numery telefonów. W końcu taka okazja nie zdarza się codziennie. Teraz siedzę na kanapie w domu Louisa i czekam na telefon od Sally. Mam nadzieję, że zadzwoni, a jeśli nie, ja to zrobię. Z jednej strony bardzo mi się spodobała, chciałbym, by dała mi szansę. Z drugiej boję się z nią związać, ponieważ wielokrotnie po kilku tygodniach partnerki zwyczajnie mi się nudziły, więc zrywałem z nimi. Niektórych zbytnio to nie obeszło, inne były załamane. Jeśli taka sytuacja miałaby miejsce również tym razem, nie chciałbym, by Sally przeze mnie cierpiała. Właśnie dlatego od trzech godzin siedziałem na tej przeklętej kanapie i czekałem na telefon.

Oczami Sally:
Następnego dnia nadal nie mogłam uwierzyć w to, co wczoraj przytrafiło się mnie i Dani. Spędziłyśmy świetny dzień w jednym z najpiękniejszych miast świata oraz spotkałyśmy naszych idoli. Na dodatek chłopak, w którym jestem po uszy zakochana, chociaż poznałam go dopiero kilkanaście godzin temu, dał mi swój numer telefonu. Czułam się po prostu wspaniale! Właśnie zastanawiałam się, czy nie zadzwonić do Harry'ego i nie zapytać, co u niego, ale nie zrobiłam tego, ponieważ w tym momencie do mojego pokoju weszła Dani. Powiedziała, że dzisiaj oprowadzi mnie po przedmieściach Londynu, na których teraz mieszkałam. Z chęcią się zgodziłam, nie znałam jeszcze tego miejsca. Ubrałam się w to (patrz na dół), lekko umalowałam i wyszłam z przyjaciółką.
Obeszłyśmy wszystkie najfajniejsze miejsca. Dani pokazała mi również szkołę, do której teraz będę chodziła oraz urokliwy, mały park, w którym spędziłyśmy sporo czasu. Miałyśmy powoli zbierać się do domu, gdy nagle zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i omal nie zemdlałam. To dzwonił Harry, ten Harry! Ja i moja koleżanka zaczęłyśmy piszczeć wniebogłosy i skakać jak szalone. Nagle przypomniałam sobie, że przecież muszę odebrać telefon, więc czym prędzej to zrobiłam. Byłam lekko zdenerwowana, lecz bardziej szczęśliwa, że dzwoni do mnie chłopak "mojego życia", jak to żartobliwie określiła mama. Po jego głosie wywnioskowałam, że był równie zdenerwowany, co ja. Wydukał "cześć" i "co u ciebie?", po czym, nie owijając w bawełnę, zapytał, czy chciałabym jutro pójść z nim na randkę. Myślałam, że zacznę wrzeszczeć to telefonu "O mój boże, oczywiście, kocham cię! Aaaaaaa!", jednak w porę się opamiętałam. Zamiast tego powiedziałam, że bardzo chętnie z nim wyjdę. Umówiliśmy się na godzinę 18. Chłopak obiecał przyjechać po mnie samochodem i zabrać w pewne cudowne miejsce. Gdy zakończyłam rozmowę, opowiedziałam wszystko Dani. Ona też nie mogła uwierzyć w to, co właśnie zaszło. Odtańczyłyśmy "taniec radości" i udałyśmy się w kierunku mojego domu, by przygotować stylizację na randkę. Przez całą drogę skakałam z radości oraz podekscytowania, nucąc pod nosem piosenkę "What Makes You Beautiful" (One Direction).

LadyYorkLove
xx

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 3

(Dalej) oczami Sally:

Jak na siebie obudziłam się bardzo wcześnie, bo "już" o 8 nad ranem. Wzięłam szybki prysznic, zjadłam porządną kanapkę, zrobiłam makijaż, ubrałam się w to (patrz na dół) i o 9 byłam gotowa do wyjścia z Dani.
Od domu do stacji metra było najwyżej 20 minut szybkiego marszu, tak więc zanim się zorientowałam, byłyśmy już na peronie. Szybko kupiłyśmy bilety i wskoczyłyśmy do metra. Byłam strasznie podekscytowana. Jeszcze nigdy nie miałam okazji zwiedzać Londynu i to w dodatku z (nową) najlepszą przyjaciółką! Przez całą drogę do miasta gawędziłyśmy o wielu sprawach, między innymi o naszym ulubionym zespole, One Direction. Obie miałyśmy nadzieję, że dziś go zobaczymy, ale oczywiście wiedziałyśmy, że takie zdarzenie graniczy z cudem. Po krótkim czasie wysiadłyśmy na dworcu głównym w Londynie. Byłam pod wielkim wrażeniem tego budynku. Sprawiał wrażenie bardzo zadbanego. Prawie nigdzie nie walały się śmieci, nie było widać bezdomnych ludzi itp. W ciągu kilku godzin zwiedziłyśmy najważniejsze i najpopularniejsze miejsca Londynu. To miasto podobało mi się coraz bardziej. Wieczorem, pod koniec wycieczki udałyśmy się na Oxford Street, by zrobić "małe" zakupy. Wstąpiłyśmy do Top Shopu, Urban Outfiters, Primarka, sklepów z pamiątkami i wielu innych miejsc. Po zakupowym szale skierowałyśmy się do kawiarni, by odpocząć po wspaniałej, ale męczącej wycieczce. Usiadłyśmy w koncie sali. Obok nas siedziało pięciu chłopaków. Miałam wrażenie, że skądś ich znam, ale nie wiedziałam skąd, ponieważ mieli na sobie ciemne okulary oraz czapki, które dość skutecznie zasłaniały ich twarze. Przez chwilę nawet myślałam, że to ktoś sławny, lecz szybko sprowadziłam się na ziemię. Przecież to niemożliwe - pomyślałam. Postanowiłam spytać Dani, czy ci chłopcy też wydają się jej znajomi. Odpowiedziała, że tak i ma co do nich pewne podejrzenia. Jednak nie dane jej było dokończyć zdanie, ponieważ w tym momencie do kawiarni wpadły trzy dziewczyny i z zaskakującą prędkością podbiegły do tych chłopaków. Wtedy tamci zdjęli okulary, tak, że mogłyśmy dokładnie się im przyjrzeć. Gdy spojrzałam w ich twarze, odebrało mi mowę. To byli Harry, Louis, Zayn, Niall i Liam! Omal nie zemdlałam, zresztą podobnie, jak Dani. Patrzyłyśmy się z otwartymi buziami, jak robią sobie zdjęcia z trzema fankami. Po chwili uradowane dziewczyny wyszły z kawiarni. Bardzo chciałam powiedzieć coś do One Direction, jakoś zwrócić na siebie uwagę, poprosić o zdjęcie, autograf lub coś podobnego, ale nie mogłam. Zwyczajnie nie byłam w stanie się ruszyć,a było to spowodowane ogromnym szokiem. Wreszcie, gdy razem z Dani skończyłyśmy jeść i zapłaciłyśmy za nasze posiłki, przystanęłyśmy przy stoliku chłopców i przedstawiłyśmy się. Powiedziałyśmy, że jesteśmy ich wielkimi fankami oraz, że od dawna marzyłyśmy, by ich spotkać. Tak zaczęła się nasza znajomość. Nie wiem, jak to możliwe, ale chłopacy byli dla nas inni, niż dla innych fanek. Zrobili sobie z nami zdjęcia, dali autografy, lecz na tym się nie skończyło. Zaprosili nas do ich stolika, zaczęli rozmawiać i pytać o wiele spraw. Przyznaję, że w pewnym momencie chciałam pójść gdzieś daleko i zacząć krzyczeć "O Boże! Poznałam One Direction! Moje marzenie się spełniło" i temu podobne rzeczy. Oczywiście nie zrobiłam tego. Za to przez większość czasu przypatrywałam się Harry'emu, mojemu ulubieńcowi z 1D i - co niebywale mnie ździwiło - on również wlepiał we mnie swoje piękne oczy. Po dwóch przegadanych godzinach dostałam SMS-a od mamy. Napisała, że trochę się o nas martwi, ponieważ jest już dosyć późno, a my nie dałyśmy znaku życia. Odpisałam, że wszystko jest ok i niedługo powinnyśmy wrócić do domu. Potem powtórzyłam to samo reszcie. Wszyscy się zmartwili, szczególnie Dani, Harry i Niall (!). Po niespełna piętnastu minutach byłyśmy już gotowe do wyjścia. Pożegnałyśmy się z chłopcami i jednocześnie smutne oraz szczęśliwe, wyszłyśmy z kawiarni. Na rogu ulicy dogonili nas lekko zdyszani Niall i Harry. Szybko wręczyli nam małe karteczki, uśmiechnęli się na pożegnanie i odeszli w drugą stronę. Obie stanęłyśmy jak wryte. Powoli rozwinęłyśmy karteluszki. Okazało się, że są na nich zapisane numery telefonów chłopców - na moim Hazzy, a na Dani - Niallera. W tym momencie poczułam, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo.

LadyYorkLove
xx


Rozdział 2

Oczami Sally:
Dlaczego musimy się przeprowadzać? Czy nie możemy zostać w starym domu? Czy naprawdę muszę opuścić wszystko, co znam i kocham? - myślałam, jadąc ledwo zipiącym samochodem w kierunku Londynu. Z jednej strony byłam zła (sama nie wiem, na kogo), że muszę zostawić za sobą cały znany mi świat, z drugiej byłam podekscytowana czekającym na mnie nowym życiem, nowymi doświadczeniami i przyjaciółmi. Szczerze mówiąc, nie mogłam się już doczekać spotkania z Dani. Nie widziałam jej od bardzo dawna. Jasne, często rozmawiałyśmy na Skaypie lub Facebooku, ale to co innego, niż rozmowa na żywo. Między innymi dlatego stopniowo przechodziła mi złość, robiąc miejsce podnieceniu oraz dreszczykowi emocji.
Wreszcie, po męczącej podróży dojechaliśmy na miejsce. Z zewnątrz dom dziadków prezentował się bardzo ładnie i przytulnie. Był pomalowany na beżowo, dach pokrywały brązowe cegły, a od świata zewnętrznego odgradzał go mały, biały płotek. Niby nic niezwykłego, ale była to miła odmiana po znacznie mniejszym, bardziej tajemniczym i starszym domu, w którym do tej pory mieszkałam. 
Po obejrzeniu całkiem sporego ogrodu weszliśmy do środka. W mieszkaniu znajdowało się mnóstwo antyków oraz rodzinnych pamiątek. Ściany miały głównie morelowy kolor. Pokryte były pięknymi fotografiami wielkich miast. Od razu mi się tam spodobało. Było bardzo przytulnie, aż miało się wrażenie, że ten dom zaprasza do pomieszkania. Gdy już "zbadałam" parter, udałam się na pierwsze piętro. Tam również znalazłam pełno starych mebli, fotografii i innych rzeczy. Najbardziej spodobał mi się mały pokoik, umieszczony na końcu korytarza. Ściany w nim były jasnoróżowe, meble brązowe, a pościel biała w niebieskie kropki. Znajdowała się tam również gigantyczna szafa na ubrania oraz nieduża łazienka. Domyśliłam się, że jest to pokój rodzinny. Miałam nadzieję, że to właśnie ja będę go teraz zamieszkiwać. Czym prędzej zeszłam na dół, by zapytać rodziców, czy mam rację. Okazało się, że tak. Ta informacja bardzo mnie uszczęśliwiła, ale tylko na chwilę. Zaraz przypomniałam sobie o moim starym pokoju, o przyjaciołach, ogólnie o wszystkim, czego teraz już nie miałam. Trwało to tylko kilka minut, ponieważ do domku jak torpeda wpadła Dani. Miała dłuższe włosy, niż ostatnim razem, gdy widziałyśmy się na żywo, lecz oprócz tego i kilku innych szczegółów w ogóle się nie zmieniła. Gdy tylko się zobaczyłyśmy, padłyśmy sobie w ramiona. Zaczęłyśmy opowiadać sobie, co działo się u nas od czasu ostatniej internetowej rozmowy. Gadałyśmy jedna przez drugą, bez przerwy sobie przerywałyśmy. Sądzę, że musiało to wyglądać dość komicznie. Po ponad godzinnej rozmowie ustaliłyśmy, że jutro pojedziemy do Londynu. Moi rodzice się zgodzili, Dani też. Miałyśmy zwiedzać miasto, ale o ile się orientuje, nie obejdzie się również bez zakupowego szału. W końcu Londyn jest jedną z niewielu "stolic mody".
Położyłam się spać dosyć wcześnie. Byłam bardzo zmęczona podróżą, chciałam też odpocząć przed wycieczką. Jeszcze przez chwilę rozmyślałam o różnych sprawach, by po chwili usnąć na dobre 10 godzin.

LadyYorkLove
xx

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 1

Sally Carter wraz ze swoimi rodzicami wsiadła do wypchanego po brzegi samochodu. Zapięła pasy, włożyła słuchawki w uszy i zamknęła oczy. To był wielki dzień. Dzień przeprowadzki.
Sally urodziła się w małym miasteczku położonym w hrabstwie Essex (Anglia). Tam dorastała, przeżywała najlepsze oraz najgorsze chwile swojego życia. Tam poznała wspaniałych ludzi, nauczyła się marzyć. Teraz musiała to wszystko opuścić, zostawić za sobą.
Niecałe dwa miesiące wcześniej umarli dziadkowie dziewczyny od strony taty. Nie znała ich zbyt dobrze, rozmawiała z nimi tylko kilka razy, to też informacja o ich śmierci nie zrobiła na niej dużego wrażenia, w przeciwieństwie do tego, co było później. Okazało się, że starsi państwo posiadali przytulny domek z ogrodem na przedmieściach Londynu. Teraz należał on do ich jedynego syna, taty Sally. Po informacji o zgonie rodzice nastolatki postanowili, że przeprowadzą się do domu dziadków. Był większy i lepiej położony, niż ich dotychczasowe miejsce zamieszkania. Oczywiście, ich córka na wieść o przeprowadzce rozpoczęła straszną awanturę. Krzyczała, że zostanie w starym domu, że nie chce opuszczać przyjaciół i wszystkiego, co zna. W tamtej chwili jedynym pocieszeniem dla niej było to, że blisko nowego domu mieszka jej przyjaciółka z obozu harcerskiego - Dani. Mimo protestów córki miesiąc później rodzice zapakowali wszystkie najważniejsze oraz najcenniejsze rodzinne rzeczy, upchali to wszystko w samochodzie i ciężarówce do przeprowadzek, po czym ruszyli w drogę.
Słuchając piosenek swojego ulubionego zespołu - One Direction, Sally myślała o tym, co ją czeka. Znajdzie się w całkiem nowym miejscu, wśród obcych jej ludzi. Będzie musiała jakoś przystosować się do nowego otoczenia. Na szczęście mam Dani - pomyślała. Po długim rozmyślaniu oddała się objęciom Morfeusza.

LadyYorkLove
xx

Przedstawienie bohaterów.


*Chcieć to móc.*
*Forever trusting who we are.* - Metallica "Nothing Else Matters"
*And a new day will dawn for those who stand long* - Led Zeppelin "Stairway To Heaven"



Bohaterowie:

NeyebanaBogini
Imię i nazwisko: Sally Carter
Wiek: 17 lat
Hobby: fotografia, muzyka, gra na gitarze
Miła i zwariowana nastolatka, troszkę nieśmiała. Marzy o podróży dookoła świata. Uwielbia długie pikniki w gronie przyjaciół.

omnom \
Imię i nazwisko: Dani Cox
Wiek: 17 lat
Hobby: moda, muzyka, śpiew
Jest najlepszą przyjaciółką Sally. Stanowi jej totalne przeciwieństwo. Bardzo odważna, zawsze wesoła i roześmiana, dziewczyna z niesamowitym poczuciem humoru.

Harry Styles
Ananas

Niall Horan
Ananas

Louis Tomlinson
Ananas

Liam Payne
Ebelinkaa

Zayn Malik
Ananas

LadyYorkLove
xx

niedziela, 17 lutego 2013

Powitanie zawsze jest najgorsze...

Hmm..no tak. Nienawidzę powitań. ;D

Na imię mam Alicja i pochodzę z Polski. Moim hobby jest muzyka, moda, śpiew i fotografia. Uwielbiam zespół One Direction, a także Coldplay i Eda Sheerana. Jestem (raczej) miłą, zwariowaną nastolatką marzącą m.in. o przeprowadzce do Londynu. Tyle o mnie. ;*

Niedawno moja przyjaciółka założyła bloga podobnego do tego. Ja również od dawna chciałam założyć bloga o innej tematyce, niż moda, ale jakoś nie było okazji. Może obawiałam się, że mi się znudzi, może nie w danym momencie nie miałam ochoty go zakładać - nie wiem. Tak, czy tak teraz nareszcie blog istnieje. Będę na nim umieszczać moje opowiadanie dotyczące One Direction i nie tylko. Wiem, że początki nigdy nie są łatwe, ale mam nadzieję, że blog szybko znajdzie zwolenników. ;)

Przedstawienie bohaterów już jutro!

LadyYorkLove
xx