niedziela, 21 kwietnia 2013

Po przerwie czas na kolejną....

Widzę, że pod nowymi postami są już komentarze, więc biorę się za pisania kolejnego rozdziału. Niestety w tym tygodniu mam sporo nauki, więc pojawi się on najwcześniej w środę. Mam nadzieję, że się spodoba. :)

xx

środa, 10 kwietnia 2013

Prośba :)

Widzę, że pod nowym (krótkim, ale jednak) rozdziałem nie pojawił się żaden komentarz, w przeciwieństwie do poprzednich postów. Tak więc nie opublikuję kolejnego rozdziału, dopóki pod poprzednim nie pojawi się przynajmniej 1 komentarz (ohhh, ten szantaż :>).

xx

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 18

(Nadal) oczami Sally:

Ujrzałyśmy piątkę dobrze znanych nam chłopaków, mianowicie Harry'ego, Liama, Louisa, Nialla oraz Zayna. Wygłupiali się, jedząc żelki Haribo. Na dźwięk otwieranych drzwi wszyscy odwrócili się w ich stronę. Nie byli zaskoczeni naszym przybyciem, jedynie mój chłopak zrobił wielkie oczy. 
- Nie powiedzieliście mi, że dziewczyny tu przyjdą. - powiedział oskarżycielskim tonem, zwracając się do reszty zespołu. 
- Niespodzianka, kochanie ty moje! - wykrzyknął Louis. Szybko podbiegł do Harry'ego i pocałował go w policzek. Ten tylko speszony opuścił głowę, ale uśmiechnął się pod nosem. Po chwili podszedł do mnie.
- Hej. - uśmiechnęłam się, całując go w usta.
- Cześć. Pierwszy raz jesteś na naszym koncercie, prawda? - spytał, po czym objął mnie w pasie. 
- Tak. Nie mogę się doczekać. - odparłam.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Niestety, a może raczej "stety" chłopacy musieli zacząć już koncert. Mieli stanąć za wielką kurtyną i zacząć śpiewać. Wtedy ktoś (nie pytałam kto) podniesie ją do góry, a One Direction wyjdą na scenę.
Wszyscy skierowaliśmy się za wcześniej wymieniony przedmiot. Zespół ustawił się w odpowiedniej kolejności, czekając na znak, by zacząć śpiewać. 
Kilka sekund później takowy znak dał im ten sam mężczyzna, który (jak się domyśliłam) miał podnieść kurtynę. Razem z Dani szybko podbiegłyśmy do Nialla oraz Harry'ego, który śpiewał już pierwszą zwrotkę. Właśnie całowałam go w szyję, gdy nagle kurtyna uniosła się. W jednej chwili ujrzałam tysiące piszczących fanek w koszulkach zespołu. Większość umilkła, gdy zobaczyła mnie i Dani. Obie stałyśmy jak wryte. To nie miało tak wyglądać! - pomyślałam w panice. Na szczęście Louis zawsze umie wybrnąć z takich sytuacji. Teraz również bardzo się przydał.
- No więc poznałyście już dziewczyny naszych dwóch kochasiów. Najwyraźniej nie mogli się doczekać, by je zobaczyć (ohhh, to uzależnienie) - wszyscy wybuchli śmiechem - Teraz zapraszamy na koncert. A, i jakby ktoś się pytał, nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego. - puścił oczko do widowni.

Oczami Dani:

Szybko zeszłyśmy ze sceny. Miałyśmy rumieńcie na policzkach, po ciele spływał pot. Zdecydowanie nie była to dobra reakcja na spotkanie "z tłumem".

Byłyśmy niezmiernie wdzięczne Lou, że zamienił to w żart. Bałyśmy się, że za to, co przed chwilą zaszło, fanki znielubią nas. Na szczęście tak się nie stało. One są niesamowite, naprawdę.

Biegnąc na zaczęty już koncert, przypadkowo usłyszałyśmy rozmowę. Po cichu podeszłyśmy do drzwi, chociaż nie powinnyśmy tego robić.
- Nie interesuje mnie, że to był wypadek! One nie mają prawa wchodzić za kulisy, a tym bardziej na scenę i trzeba im to uświadomić! - krzyczał jakiś mężczyzna
- Zrozum, że powiem im to, jak tylko je zobaczę. Na razie nie ma powodu do paniki. To był wypadek, na pewno się nie powtórzy. - odpowiedział drugi człowiek
Dalej już nie słuchałyśmy. Pobiegłyśmy dalej, aż po chwili trafiłyśmy na koncert. Na ten czas zapomniałyśmy o poprzednich zdarzeniach.

...

-------------------------------------------------
Pomysł na rozdział - Magda (http://lovely-world-love-laxnes.blogspot.com/). KC <33

Przepraszam, że taki krótki i ogólnie nudny. 

AStyless
xx

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 17

(Nadal) oczami Sally:

Następnego dnia obudziłam się z przekonaniem, że dzisiaj stanie się coś wyjątkowego. W bardzo dobrym humorze poszłam się umyć, ubrałam się tak (patrz na dół) i zeszłam na śniadanie.
Przy stole w kuchni siedzieli już rodzice. Rozmawiali ze sobą przyciszonymi głosami.
- Powiedzmy jej teraz. Nadarzyła się idealna okazja, później możemy nie mieć już czasu, a to już dzisiaj. - usłyszałam część rozmowy. Zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi.
- Hej. O czym rozmawiacie? - spytałam, nakładając na talerz parującą jajecznicę.
Rodzice spojrzeli po sobie, cały czas milcząc. Wreszcie odezwała się mama.
- Kochanie, mamy dla ciebie niespodziankę. Wiesz, że dziś w Londynie jest koncert twojego ulubionego zespołu, prawda? - wiedziałam o tym od dawna. Chciałam nawet kupić bilety, niestety nie zdążyłam. 
- Tak, wiem. Ale przejdź do sedna.
- No więc razem z ojcem postanowiliśmy, że w tajemnicy przed tobą, w formie prezentu za przeprowadzkę...kupimy ci bilety na to wydarzenie. Udało nam się, więc dzisiaj razem z Dani idziecie tam! - wykrzyknęła.
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Może nie powinno tak być, bo przecież znam One Direction, wiec taki koncert nie będzie okazją do pierwszego spotkania z nimi, porozmawiania i tak dalej, ale jednak. Zaczęłam skakać jak szalona i piszczeć. Po chwili, gdy już się uspokoiłam, zadałam pytanie, które w tym momencie przyszło mi do głowy.
- Czy Dani o tym wie? - zapytałam.
- Tak, planowała niespodziankę razem z nami. - odpowiedziała mama, uśmiechając się.
Postanowiłam nie dzwonić do Harry'ego, by powiadomić go o takim obrocie spraw. Niech dla niego to też będzie niespodzianka, rodzaj prezentu. - pomyślałam.

Szybko zjadłam śniadanie i poszłam odwiedzić Dani. Na mój widok dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
- Powiedzieli ci już? - spytała.
- Tak. Żebyś tylko widziała moją minę....A tak w ogóle, skąd się wziął taki pomysł? - odparłam.
- Twoi rodzice to wymyślili. Widzieli, jak polubiłaś to miejsce, więc raczej nie powinni kupować ci żadnego prezentu w formie przeprosin za tą przeprowadzkę, ale z drugiej strony musiałaś zostawić wszystkich starych przyjaciół, wszystkie znane ci miejsca, więc postanowili, że zrobią taki wyjątek. Akurat ruszyła sprzedaż biletów. Wtedy zadzwonili do mnie (od razu mówię, że numeru szukali w twojej komórce), wytłumaczyli o co chodzi, a ja dałam się wciągnąć. I to tyle. 
Spędziłyśmy ze sobą jeszcze kilka godzin, rozmyślając o czekającym nas koncercie. Myślałyśmy, że może chłopacy zaproszą nas na scenę, przedstawią innym fankom czy coś, ale to były tylko idiotyczne marzenia. Byłyśmy prawie pewne, że nie mogą tego zrobić. 
Po kolejnych kilkunastu minutach pożegnałyśmy się, by za niecałe 4-5 godzin znów się spotkać.

Po wejściu do domu od razu udałam się na górę, by przyszykować strój na wieczór. Niedługo potem był już gotowy (patrz na dół).
Wyszłam na spotkanie z Dani (oczywiście razem szłyśmy na koncert). Dziewczyna stała już przed moim domem. W ręku trzymała ogromny plakat z kolorowym napisem "We love you! :)". 
- Jej, mogłaś mi powiedzieć, że robisz plakat. Pomogłabym. - powiedziałam zaskoczona.
- Wiem, ale to w pewnym sensie kolejna niespodzianka. Jakby nie patrzeć, zrobienie tego nie było zbyt trudne, nawet jak na taką idiotkę, jak ja - zaśmiała się - więc nie potrzebowałam pomocy przy tworzeniu tego arcydzieła. 

Skierowałyśmy się w kierunku areny, w której miał odbyć się koncert. Na miejscu zobaczyłyśmy mnóstwo piszczących i płaczących, ale szczęśliwych fanek cieszących się na spotkanie One Direction. Nie do wiary, że kiedyś byłyśmy takie same, nie znałyśmy chłopaków. A teraz? Wszystko jest do góry nogami, naprawdę trudno mi w to uwierzyć.
Gdy byłyśmy już w środku, Dani wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła w głąb budynku.
- Dokąd idziemy? - musiałam się wydrzeć, by przekrzyczeć tłum.
- Zobaczysz. - uśmiechnęła się.
Chwilę później zatrzymałyśmy się przed drzwiami, na których widniał napis "ONE DIRECTION". Moja przyjaciółka otworzyła je i weszła do środka. Postąpiłam tak samo.

natal999


xx






sobota, 30 marca 2013

Rozdział 16

Oczami Harry'ego:

W taki sposób spędziliśmy kilkanaście kolejnych dni. Zaczęliśmy próby do trasy koncertowej, ale to nie przeszkadzało nam spotykać się z dziewczynami. Pewnego dnia postanowiłem, że nie mogę tego dłużej ukrywać. Podszedłem do Louisa i objąłem go w pasie. 
- Słuchaj...Przemyślałem kilka spraw. Sądzę, że lepiej będzie, jeśli się ujawnimy. Nie przed całym światem, jeszcze nie. Na razie chcę, żeby chociaż Sally o nas wiedziała. Nienawidzę siebie za to, że od kilku tygodni cały czas w pewnym sensie ją okłamuję. Tak dłużej nie może być. Więc jak będzie, zgadzasz się, kocie? - powiedziałem jednym tchem.
- Wiem, też o tym myślałem. - westchnął. - Rozumiem, chyba możemy to zrobić. Ale tylko i wyłącznie przed twoją dziewczyną, ok? Żeby nawet Dani tego nie wiedziała.
- Jezu, dziękuję. Jesteś wielki. - cmoknąłem go w policzek.
- Ej, ale dalej będziemy mogli się całować, przytulać i tak dalej, prawda? - spytał Lou.
- Hah, pewnie. - uśmiechnąłem się.

Oczami Sally:

Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz. Harry. Odebrałam połączenie.
- Hej, możesz się teraz spotkać? - usłyszałam pytanie.
- Witam, witam. Hm, chyba tak. Gdzie, kiedy? - odpowiedziałam.
- Najlepiej jak najszybciej, u mnie. Przyjadę po ciebie za dwadzieścia minut.
- Ok, to na razie. - pożegnałam się.

Ubrałam się tak (patrz na dół), powiadomiłam rodziców, dokąd idę, po czym wyszłam na zewnątrz.






<--------- Stylizacja nie jest stworzona na potrzeby bloga, więc wyobraź sobie, że zamiast botków (workerów?) widzisz czarne Conversy. :)









Przed domem stał już Loczek. Nonszalancko oparty o swój samochód, uśmiechnięty jak zawsze.
- Witam po raz kolejny. - pocałowałam go na przywitanie.
- Hej. Przygotowałem dla ciebie coś specjalnego. - uśmiechnął się chytrze.
- W takim razie nie mogę się doczekać.
Zanim się obejrzałam, byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z samochodu i od razu skierowaliśmy się do drzwi wejściowych, unikając kontaktu z kilkoma fotografami.

Po wejściu do środka dosłownie wpadłam na Louisa. Chłopak uśmiechnął się przepraszająco.
- Em, sorry. A tak w ogóle to cześć. - powiedział.
- No hej. Harry nie mówił mi, że ma gościa.
- Wiesz...Właśnie to jest ta niespodzianka. - skierowaliśmy się do salonu.
- Co? Nie rozumiem. Przecież widziałam się już z tobą nie raz. - odparłam zaskoczona.
- Poczekaj chwilę, zaraz wszystko wyjaśnimy. - wtrącił się mój chłopak.
- Ej, ej. - coś zaczęło mi świtać - Mam takie głupie, niedorzeczne pytanie. Czy wy przypadkiem nie jesteście parą, a teraz chcecie mi to ogłosić? Od dawna jestem fanką Larry'ego, więc to nie byłoby wcale tak źle.
- Haroldzie, masz bystrą dziewczynę. - zaśmiał się Louis. - No tak, o to nam chodzi. Ale może ja nie będę tutaj na razie nic mówił i oddam głos Harry'emu, by ci to wszystko wyjaśnił.

Spojrzałam na niego. Był wyraźnie zakłopotany. Wlepił wzrok w podłogę, nie odzywał się, lecz po chwili usłyszałam wręcz wyszeptane te oto słowa:
- Tak, masz rację, ja i Louis jesteśmy parą. Od czasów X-Factora, czyli mniej więcej dwa lata. Skoro jesteś naszą fanką, to raczej wiesz, dlaczego nie mogliśmy się ujawnić, więc nie będę tego tłumaczył.- zaczął mówić pewniej - Ale to nie jest tak, iż chodzę z tobą tylko dlatego, że możesz mi zastąpić Lou. Trudno to wyjaśnić...Powiedziałbym raczej tak: Kocham cię tak tak samo mocno, co Louisa. I wiem, że nigdy nie wezmę z nim ślubu, nie będziemy zaręczeni i tak dalej - teraz to nierealne, zresztą wcześniej raczej też takie było. Więc oficjalnie chodzę z tobą i tylko z tobą, ale tak naprawdę spotykam i będę się spotykać również z Louisem. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to. - spojrzał mi w oczy.
- Jejku...Nie wiem, co powiedzieć. Oczywiście, że mi to nie przeszkadza, jestem wręcz zachwycona. Jak sami już wiecie, jestem i zawsze będę Larry Shipper, więc to...to jest dla mnie jak spełnienie najbardziej nierealnych marzeń. - uśmiechnęłam się promiennie.

Następne kilka godzin spędziliśmy na oglądaniu filmów, rozmawianiu oraz wygłupianiu się. Zdecydowanie był to jeden z najlepszych dni w moim życiu.

Jasta



xx



środa, 27 marca 2013

Rozdział 15

(Nadal) oczami Dani:

Niall zaczął mówić.
- Hej kochani. Jest dziś ze mną dziewczyna, którą znam od niedawna, lecz już coś dla mnie znaczy - Dani Cox. Nie chcę owijać w bawełnę, więc powiem to od razu. A więc.....Ja i Dani jesteśmy parą. Wiem, że duża część was nie przyjmie tego dobrze, ale proszę, byście nie dokuczali mojej dziewczynie. Nie chcę widzieć żadnych hejtów pod jej zdjęciami, wpisami i tak dalej. Jeśli będzie inaczej, to robię sobie przerwę od Twittera. - zagroził, po czym przemawiał dalej - Na koniec dodam tylko, że będzie nam bardzo miło, jeśli podejdziecie optymistycznie do tej sprawy. W takim momencie wyświadczycie nam wielką przysługę. Nie pozostaje nam nic innego, jak pożegnać się. - Oboje uśmiechnęliśmy się, pomachaliśmy do kamerki, a po chwili blondyn zakończył video.
I co, nie było tak źle, prawda? - zapytał.
- Było ok, nawet bardzo. Dzięki, że wspomniałeś o hejtach. Nie przejmuję się zbytnio nimi, ale wolę w ogóle nie mieć z nimi do czynienia. 
Po chwili Niall wszedł na YouTube, by zobaczyć komentarze pod naszym filmikiem. Większość była pozytywna, typu "Fajnie, że jesteście razem", "Mam nadzieję, że jesteście szczęśliwi", lecz zdarzyło się też kilka krytycznych uwag.
- Trudno, wszystkim nie dogodzisz. - zaśmiałam się.
Postanowiliśmy obejrzeć drugi film. Tym razem wybraliśmy "Teda". 
Usiadłam koło mojego chłopaka, który od razu objął mnie ramieniem. Trwaliśmy tak przez pół filmu, czyli do momentu, w którym usnęliśmy, wtuleni w siebie.

Oczami Sally:

Zaparkowaliśmy przed już dobrze znanym mi miejscem, mianowicie domem Harry'ego. Chłopak wysiadł z samochodu, obszedł go, po czym otworzył mi drzwi.
- Dzięki. - jak zwykle zarumieniłam się.
Weszliśmy do środka. Tam zdjęliśmy buty oraz kurtki i skierowaliśmy się do pokoju Loczka. Usiadł na łóżku, odpalając przy tym laptopa ustawionego na stoliku nocnym. Ja położyłam się z głową na jego kolanach.
- Wow, patrz. - odezwał się po chwili, kierując urządzenie w moją stronę. Na ekranie ujrzałam filmik Nialla. Obok niego siedziała moja przyjaciółka. Blondyn zaczął mówić o ich związku. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Ujawnili się, naprawdę to zrobili! Musiałam zadzwonić do Dani, by jej pogratulować. Szybko chwyciłam telefon i wybrałam odpowiedni numer.
- O mój Boże, zrobiliście to! Gratulacje, gratulacje, gratulacje! Nawet nie wiesz, jak się cieszę. - wykrzyczałam do słuchawki.
- Hahaha, tak. Wiesz, myślałam, że fani gorzej to przyjmą. A jest nieźle. - usłyszałam odpowiedź.
Zaczęłyśmy się przekrzykiwać, mówiłyśmy jedna przez drugą. Musiało być to bardzo komiczne, ponieważ widząc (oraz słysząc) całą scenę, Harry zaczął się histeryczne śmiać. Po chwili turlał się już po podłodze.
- Chyba muszę kończyć. Mój kochany Loczuś zaraz dostanie zawału. - zachichotałam i zakończyłam rozmowę.
Prędko rzuciłam się na chłopaka. Teraz oboje tarzaliśmy się po podłodze, łaskocząc się, śmiejąc przy tym wniebogłosy. Chwilę później przestaliśmy to robić. Po prostu leżeliśmy i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
- Kocham cię - zamruczał mi do ucha Harold.
- Ja ciebie też - zaśmiałam się cicho.

Oczami Nialla:

Obudziłem się na podłodze w salonie. Obok mnie leżała Dani, z tą różnicą, że ona spała na kanapie. Wyglądała tak słodko. Przyglądałem się jej przez kilka minut, po czym skierowałem się do kuchni, by zrobić dla nas śniadanie. Wybrałem naleśniki z czekoladą. Pół godziny później były już gotowe. Właśnie miałem zanieść je mojej dziewczynie, gdy usłyszałem za sobą jej głos.
- Hej, co tam przyrządzasz? - spytała.
- Coś specjalnego dla mojej księżniczki. - odpowiedziałem.
- Czyli, jak rozumiem, niespodzianka? W takim razie nie podglądam. - zaśmiała się pod nosem.

Oczami Dani:

Skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie, czekając, aż przyjdzie Niall. Nie trwało to długo, ponieważ dosłownie kilka sekund później wszedł do pomieszczenia. Niósł talerze z naleśnikami oblanymi czekoladą.
 - Jakiego ja mam wspaniałego chłopaka - pomyślałam na głos.
- Hah, dla ciebie wszystko - rzekł, całując mnie w czoło.
Mniej więcej o godzinie 11 usłyszałam kawałek piosenki "My Life Would Suck Without You" (Kelly Clarkson) ustawionej jako dzwonek w mojej komórce. Szybko odebrałam połączenie. Dzwoniła moja mama. Powiedziała, że powinnam już wracać do domu, szczególnie, że nie było mnie tam całą noc. Odpowiedziałam, że niedługo będę i zakończyłam rozmowę. Przekazałam wiadomość Horanowi, który uparł się zawieźć mnie do domu. Jak powiedział, tak zrobił. Kilkanaście minut później byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu, a za mną Niall.
- Będę tęsknił - wyszeptał z miną małego szczeniaka.
- Ja też. Ale jeszcze się dziś zobaczymy. Jeśli nie w realu, to na Skypie. - odpowiedziałam.
- Będę pamiętał.
Wziął mnie za ręce, okręcił dookoła siebie i czule pocałował. Odwzajemniłam mu się tym samym. Po tych kilku pocałunkach ostatecznie pożegnaliśmy się.

avien

avien

------------------------------------------------
Do dupy, ja wiem. Teraz mam przerwę świąteczną, więc będę pisać trochę więcej. Poza tym wena wróciła - nareszcie! :)

xx

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 14

Oczami Dani:

Wnętrze było duże. Na ścianach wisiało mnóstwo plakatów i zdjęć. Śmierdziało w nim chemikaliami.
Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która coraz mocniej ściskała moje ramię. Szukała wzrokiem Harry'ego. Po chwili znalazła. Leżał w kącie pomieszczenia. Podeszłyśmy bliżej. Z odległości, w jakiej się znalazłyśmy tatuaż wyglądał niesamowicie. Był właśnie kończony. Mnie od razu się spodobał, a Sally wręcz przeciwnie. Widziałam to po jej minie. Usta miała zaciśnięte, do oczu powoli napływały jej łzy.
- Ej, no bez przesady. Wiem, co o tym wszystkim sądzisz, ale to jeszcze nie powód do płaczu. Sądzę, że powinnaś mu wybaczyć, jeżeli w ogóle masz co - uśmiechnęłam się.
- Problem w tym, że nie mam pojęcia, czy powinnam. Wiem, to dziwnie brzmi.
- Hah, zgadzam się. Ale pomyśl o tym, bo na prawdę nie ma się czym przejmować.
- Nie no, niby masz rację. Nie kocham go za to, jak wygląda, ale za to, jaki jest, więc ten tatuaż nie ma chyba znaczenia  - przytaknęła po chwili.
- No widzisz. I z głowy.
Dopiero wtedy całą grupę (Niall, Liam, Louis oraz Zayn już do nas doszli) zauważył Harold.
- Hej. I jak? - wyszczerzył się.
- Jezu, jak usłyszałam, że robisz sobie taki tatuaż, to prawie zemdlałam. Ale teraz tak patrzę i dochodzę do wniosku, że on jest zarąbisty. - pierwsza odezwała się Sally.
- W takim razie bardzo się cieszę - odpowiedział chłopak.
Chwilę później wszyscy wyszliśmy na zewnątrz.

Oczami Sally:

Przed wejściem do salonu tatuażu stało mnóstwo fotografów. Co kilka sekund błyskały flesze, rozlegały się pytanie i piski fanek. Tym razem zniosłam to lepiej, niż na gali, ale świetnie również nie było. Uczepiłam się ramienia Harry'ego, drugą rękę splotłam z dłonią mojej przyjaciółki. Tak doszliśmy do Nando's, gdzie nasz kochany Niallerek musiał zaspokoić głód. Usiedliśmy przy stoliku znajdującym się głęboko w sali, by nikt nas nie zauważył. Niestety po chwili w rozmowie przeszkodziły nam dwie fanki. Obie patrzyły na mnie jak na kosmitkę. Muszę przyznać, że nie było to miłe.
Dziewczyny rzuciły się na chłopaków, omijając mnie szerokim łukiem.
- Przesuń się, kurwa. Nie widzisz, że chcemy sobie zrobić zdjęcie z One Direction, bez ciebie? Spieprzaj stąd.  - powiedziała jedna z nich, kładąc nacisk na ostatnie słowa.
- Rozumiem, że niezbyt przypadłam wam do gustu, ale nie musicie tak mnie traktować. - odpowiedziałam najspokojniej, jak umiałam.
Jestem osobą nieśmiałą, całkowitym przeciwieństwem bezczelnej Dani, więc nie mam pojęcia, jak zdołałam to zrobić. Wtedy wtrąciła się druga z dziewczyn. Jej słowa skierowane były do mojej przyjaciółki.
- A ty, co się tak gapisz? - zapytała.
- Nie lubicie, może wręcz nienawidzicie Sally, bo chodzi z Harrym. A ja? Co sądzicie o mnie? - Takie zachowanie było do niej podobne. Zawsze musiała mieć ostatnie słowo.
- Ty przynajmniej nie chodzisz z żadnym z nich - obie prychnęły. Nawet nie wiedziały, jak bardzo się mylą.
- Chodzę z Niallem. - Dani uśmiechnęła się.
"Fankom" opadły szczęki. Najwyraźniej nie wiedziały, co mogą na to powiedzieć, ponieważ szybko skierowały się do wyjścia. Po chwili już ich nie było.
- Tak, witajcie w naszym świecie. Przyzwyczaicie się. - usłyszałyśmy głos Zayna.
- Emm, dzięki. Mamy nadzieję.
Reszta dnia upłynęła nam bez podobnych rewelacji. Około godziny osiemnastej zaczęliśmy się żegnać. Ustaliliśmy, że ja pojadę do Harry'ego, a Dani do Nialla. Reszta miała wrócić do siebie.

Oczami Dani:

Pierwszy raz miałam okazję przebywać w domu Horana, więc byłam lekko zdenerwowana, ale bardziej podekscytowana. Gdy zaparkowaliśmy przed jednopiętrowym budynkiem, szybko rozpięłam pasy, wysiadłam z samochodu i ruszyłam za chłopakiem do wejścia. W środku było tak, jak się spodziewałam. Na podłodze leżały porozrzucane ubrania oraz opakowania po jedzeniu, a stół przyozdabiały kupki z niedopitą herbatą. Nie przeszkadzało mi to ani trochę.
- Przepraszam za taki bałagan. Nie wiedziałem, że będę miał gościa. - Niall uśmiechnął się przepraszająco.
- Hah, spoko. Wierz mi, widziałam większy bałagan. - odpowiedziałam, po czym lekko cmoknęłam go w usta.
Zdecydowaliśmy, że obejrzymy film. Wybraliśmy komedię, "Kac Vegas". Jednak nie skupialiśmy się na nim. Przez cały czas rozmawialiśmy, głównie o naszej przeszłości i związku. Oficjalnie nie byliśmy razem, a zaczęło przeszkadzać nam, że nie możemy chwycić się ze ręce lub pocałować na oczach paparazzich. Dyskusje na ten temat zajęły nam wiele czasu, ale wreszcie ustaliliśmy, że teraz, u mojego chłopaka, nagramy filmik, w którym wszystko ujawnimy. Tak też zrobiliśmy. Chwilę później oboje siedzieliśmy przed laptopem.
- Jak na mnie to dziwne, ale denerwuję się. - powiedziałam zawstydzona, spuszczając lekko głowę.
- Wiem, ja też. Ale będzie dobrze, nie martw się. - wziął mnie za rękę i włączył kamerkę.

sunbitess



-------------------------------------------------
 Guess this means you're sorry
You're standing at my door
Guess this means you take back
All You said before
Like how much you wanted
Anyone but me
Said you'd never come back
But here you are again

Cuz we belong together now
Forever united here somehow
You got a piece of me
And honestly
My life would suck without you

Maybe I was stupid for telling you goodbye
Maybe I was wrong for tryin' to pick a fight
I know that I've got issues
But you're pretty messed up too
Either way, I found out I'm nothing without you

Cuz we belong together now
Forever united here somehow
You got a piece of me
And honestly
My life would suck without you

Being with you is so dysfunctional
I really shouldn't miss you, but I can't let you go
Oh yeah

Cuz we belong together now
Forever united here somehow
You got a piece of me
And honestly
My life would suck without you

Nawet nie wiecie, jaka jestem na siebie zła. Przez tyle dni nic nie dodawałam, a teraz wyszło mi takie krótkie gówno... Nie mogę doczekać się przerwy świątecznej. :>

xx